Przedstawiam pierwszy fragment książki :)
"-
Co się dzieje?! — spojrzałam w dół i… przeraziłam się, gdyż
nie mogłam dojrzeć własnych stóp. Stałam w czymś, co
przypominało gęstą bryję i nie mogłam za nic w świecie się
poruszyć. Rozejrzałam się dookoła i dopiero teraz zauważyłam,
że zamiast w łóżku znów stoję na tej przeklętej polanie
pośrodku lasu, a na dodatek chyba… ugrzęzłam. Wtem gdzieś z
tyłu usłyszałam cichy szelest, który z każdą chwilą się do
mnie przybliżał. Jak na złość nie mogłam się z tego błocka
wyswobodzić, coś jakby gdzieś od spodu trzymało mnie za kostki.
Zaczęłam się rozpaczliwie szamotać, ale na nic zdały się
wszelkie próby uwolnienia. Utkwiłam tu jak amen w pacierzu.
-
I co teraz? Co robić? Myśl, myśl… — ponaglałam zdenerwowana
samą siebie.
Nagle pomiędzy drzewami zobaczyłam… Nie!
To nie może być prawda! To tylko sen. Próbowałam się uspokoić,
ale gdzie tam. Zamiast lepiej było coraz gorzej, gdyż te przeklęte
czerwone, żarzące się ogniki zaczęły powoli sunąć w moim
kierunku. Na moment zamarłam z przerażenia. Nie bardzo wiedziałam,
co mam robić. Bałam się. I mimo, iż obiecałam sobie, że muszę
to coś zobaczyć, strach mój okazał się silniejszy. Nie wiem jak,
ale jakimś cudem udało mi się uwolnić z tej brei i zaczęłam
uciekać ile sił w nogach. Jednak wcale nie było to takie proste.
Wokół panowała głęboka ciemność a nogami co kawałek
zahaczałam o jakieś wystające korzenie drzew. W pewnym momencie
poczułam zimny i mocny dotyk czyjejś ręki na ramieniu. Upadłam.
Rękoma przysłoniłam oczy i poprosiłam głośno to coś, aby
odeszło, ale gdzie tam. To, jakby chciało mi zrobić na przekór,
stanęło nade mną i ani myślało odejść. Trudno, postanowiłam
być twarda i jednak stawić temu czoło. Pomimo, że strach
paraliżował nawet mój umysł, to jednak postanowiłam go
przezwyciężyć. Już, już miałam zobaczyć, co to jest, gdy…
obudziłam się. Nieco zdziwiona rozejrzałam się wokół. Było
ciemno, ale kiedy oczy przyzwyczaiły się do panującego mroku
dostrzegłam na ścianie obok zarys mojego zdjęcia.
- To
przecież mój pokój — odetchnęłam z ulgą. — A więc to był
tylko sen.
Ostrożnie wstałam z łóżka i zaświeciłam
nocną lampkę. Dopiero teraz spostrzegłam, że mam zabłocone
stopy.
- Co?! To niemożliwe! Przecież wieczorem się
myłam, więc jak… jakim cudem… — nie mogłam tego pojąć. —
Czyżbym… faktycznie swój sen przeżyła na jawie? — aż
dreszcze przebiegły mi po plecach. (...)
ciąg dalszy nastąpi...
Etykiety: dobra książka, fantastyka, książka, książka fantasy, margo seila, powieść fantastyczna, powieść fantasy, science fiction, tajemnica